Live-commerce – czy jest przyszłością handlu?
Płacimy telefonem, umieszczamy swoje pliki w chmurze danych, zamawiamy jedzenie on-line, oceny szkolne sprawdzamy w e-dziennikach. Wirtualna rzeczywistość weszła w naszą codzienność pełną parą i widać, że jej z nami dobrze. Gdzie jeszcze zamierza się rozgościć? W zakupach na żywo, tzw. live-commerce.
Początki zakupów na żywo
Pewnie z uśmiechem wspominasz dziś telezakupy Mango, gdzie znane osoby próbowały sprzedać jakiś produkt, do przesady go zachwalając. Można pokusić się o stwierdzenie, że to pierwociny zakupów na żywo. Dziś odeszły już do lamusa. Ale świat handlu nie lubi próżni, więc szybko pojawiły się nowe formy sprzedaży. Rozwój internetu przyniósł zakupy on-line w sklepach internetowych, które w ostatnim czasie wypierane są przez zakupy na żywo. Pierwsza transmisja sprzedażowa miała miejsce w 2010 roku w Chinach.
Obecnie ten sposób sprzedaży rozwinął się już niemal na wszystkich kontynentach. Polega na tym, że osoba przed kamerą prezentuje na sobie produkt, np. ubranie, a klienci uczestniczący w transmisji na żywo mogą równocześnie dokonać zakupów.
Przeczytaj także: Anchor text – co to jest i jak powinien wyglądać?
Gwałtowny rozwój tej formy kontaktu z klientem nastąpił w 2020 roku, gdzie świat dotknęła pandemia Covid-2019. Hasło „zostań w domu” zaowocowało skierowaniem naszej uwagi do internetu. Handlowcy sprytnie to wykorzystali, odnotowując znaczne wzrosty sprzedaży podczas transmisji live-commerce.
Zakupy na żywo – wirtualna galeria handlowa
Początkowo sprzedawano tylko odzież, ale dlaczego nie oferować podczas live’a perfum, biżuterii czy akcesoriów rolniczych? Sprzedawca takiej wirtualnej galerii to osoba pełna ekspresji, interesująca i przyciągająca klientów. Często są to znani influencerzy lub celebryci. Prezentują na sobie dany produkt, a odbiorca podczas transmisji może zadawać konkretne pytania, np. o rozmiar. Całość polega na zrobieniu na kliencie jak najlepszego wrażenia i wzbudzeniu w nim pozytywnych emocji, czego efektem będzie finał w postaci zakupu. Dodatkowo, zniżki proponowane podczas live-commerce są kuszące i niejeden im się nie oprze.
Zalety i wady live-commerce
Zakupy na żywo cieszą się coraz większą popularnością. Ich niewątpliwą zaletą są:
- swoboda – w zaciszu domowym, w papilotach na głowie, robisz udany shopping;
- przyjemność – miło spędzasz czas, masz poczucie trafienia supermodowej okazji;
- relacja/więź – podczas cyklicznych transmisji sprzedawcy wchodzą w relacje z klientami, wzbudzając ich zaufanie;
- autentyczność – chętniej kupisz towar prezentowany na żywo oglądany na zdjęciu;
- dostępność – ta forma zakupów umożliwia przedstawienie praktycznie każdego asortymentu i dotarcie z nim poprzez platformę sprzedażową do każdego użytkownika internetu, nawet tego w małej wsi;
- obsługa – osoba prowadząca transmisję jest cierpliwa i wiarygodna, jest doradcą i ekspertem pozytywnie nastawionym do klienta.
Któż nie chciałby w takich komfortowych warunkach dokonywać zakupów?
Wady zakupów na żywo – nie odnotowano. No, może mężowie będą znów narzekać, widząc kolejną zakupioną sukienkę czy parę butów. Radzimy wtedy podsunąć panom link do platformy z zakupami nowinek ze świata elektroniki czy sprzętu komputerowego. Niech i oni poczują te emocje.
Przyszłość zakupów na żywo
Rysuje się obiecująco. Obserwując stale rosnący wzrost zainteresowania przedsiębiorców transmisją na żywo, dużo nie zaryzykujemy stwierdzeniem, że wpisuje się ona na stałe w naszą codzienną aktywność. Początkowo live-commerce pozostawał pasją małych butików, ale już i większe firmy połknęły haczyk. Przykładem niech jest IKEA, która uruchomiła opisywaną tu sprzedaż na Facebooku. Również kolejne media rozbudowują swoją funkcjonalność, wprowadzając kanały do sprzedaży, np. Tik Tok Shopping. Będzie się jeszcze wiele działo w tym obszarze.
Live-commerce – podsumowanie
Czasy, w których trzeba było jechać do większego miasta, aby coś kupić – to już historia. Zakupy poprzez transmisje na żywo przebojem wdarły się na rynek handlu i wygląda na to, że są jego świetlaną przyszłością i nie powiedziały jeszcze ostatniego słowa.
Autor tekstu: Monika Orłowska
No Comment